środa, 30 grudnia 2009

Snajper - ustrzel okazję

Często zdarza się, że upatrzonej rzeczy na Allegro lub eBayu nie możemy kupić od razu, bo sprzedawca ustawił opcję licytacji, czyli towar kupuje ten, kto da więcej. Wszystko jest ok, jeżeli mamy czas na koczowanie przed monitorem i pilnowanie dnia i godziny zakończenia każdej interesującej nas aukcji. Ja nie mam ani czasu, ani ochoty. Łezka się w oku kręci, gdy wspomnę ile rzeczy sprzedano za jakąś śmieszną cenę, a ja ich nie kupiłam, bo po prostu zapomniałam kiedy mam kliknąć (za wcześnie nie można, bo ostateczna rozgrywka licytacji zachodzi w ostatniej minucie).
Problem ten rozwiązuje serwis . Działanie tej strony jest genialnie proste.
1) Zakładamy konto, do którego wprowadzamy swoje dane z Allegro i/lub eBay,
2) wybieramy sobie interesującą nas aukcję,
3) wklejamy nr tej aukcji do snajpera
4) ustalamy najwyższą kwotę, jaką jesteśmy w stanie zapłacić za dany przedmiot,
5) zapominamy o całej sprawie.
Teraz drogi są dwie. Albo kwota, którą przeznaczyliśmy na zakupy wystarczy, albo nie (czyli ktoś da więcej).
Przy pierwszej opcji snajper strzeli najmniejsze z możliwych przebić aby wygrać aukcję w ostatnich kilku sekundach (nawet jak na drugim końcu Polski siedzi koleś chcący dać więcej, to "z ręki" nie zdąży).
Przy drugiej opcji, jeżeli cena przedmiotu przekracza naszą zdeklarowaną kwotę, snajper przyśle nam maila z wiadomością o tym fakcie i będziemy mogli zdecydować, czy chcemy zwiększyć ofertę, czy rezygnujemy.
Jest jeszcze trzecia opcja - inny licytujący tez korzysta z takiego programu (albo jest bardzo szybki) - w każdym razie w ostatnich sekundach dał więcej. Wtedy obchodzimy się smakiem... ;)
Generalnie właśnie w ten sposób zakupiłam czapeczkę za 99 pensów, biustonosz do karmienia za 3 funty i wiele innych...

Ubrankowy zawrót głowy czyli "mój niemowlak będzie najpiękniejszy"

Każdy, kto choć raz podjął temat ubierania dzieci, zapewne usłyszał stwierdzenie "no teraz to nie ma problemu, wszystko takie śliczne i ogólnodostępne". Tiaaaa... Może i śliczne i ogólnodostępne i w ogóle ach i och, ale czemu takie drogie???
Oczywiście każdy chciałby mieć wyprawkę dla dziecka najlepiej z Mothercare, ewentualnie z H&M lub Nexta. Ja też chciałam. Do czasu, kiedy okazało się, że jeden sweterek dla niemowlaka w tych firmach oscyluje w granicach 50zł, a 3 pary śpiochów to wydatek bliższy 80zł, a gdzie bodziaki, czapeczki, skarpetki, rękawiczki, kombinezon...? Nic to - pomyślałam sobie. Na pewno mamy świetne polskie firmy produkujące ubranka w dobrej jakości i niskiej cenie. I tu znowu ZONK. Czytając opinie mam na forach internetowych dowiedziałam się, że to co tanie, nie koniecznie spełnia oczekiwania (a to się spiera, a to kurczy, a to jest za sztywne itp.), a gdy coś jest lepsze to od razu zrównuje się cenowo z firmami wymienionymi powyżej. Sprawdziłam to zresztą naocznie badając asortyment zwykłych sklepów dziecięcych. Dlaczego para pajacyków z bawełny firmy no-name kosztuje ponad 30zł? Dlaczego kurteczka dla roczniaka to wydatek ponad 50zł? Hmm...
Po wielu konsultacjach z zaprzyjaźnionymi mamami ustaliłam, że ubranka w rozsądnej cenie w stosunku do jakości można kupić zasadniczo tylko w Tesco. Nadal jednak pozostawał problem, jak pogodzić pensję fizjoterapeuty z zapotrzebowaniem królowej angielskiej? ;)
Na pomoc przyszły lumpeksy. Okazało się, że niektóre z nich specjalizują się w sprowadzaniu tylko i wyłącznie ubranek dziecięcych, również nowych. Wreszcie można było poszaleć. Nowe pajace Mothercare kosztowały 10zł, a nie 40, bodziaki po piątaku - żyć nie umierać! Trzymałam się zasady, że kupuję tylko nowe i tylko znanych firm. Suma summarum zgromadziłam pełną wyprawkę (ok 30 par bodziaków, 5 pajaców i cała górek koszulek i spodenek - bo ładne) za około 300zł. Dla mnie bomba. Tylko teściowej oczy powiększały się po każdym powrocie ze sklepu, a komentarzom "po co ci tyle" nie było końca ;)
Z "prawdziwego" sklepu zakupiłam jedynie skarpetki, czapeczki i rękawiczki-niedrapki.
Na ostatni ogień poszły poszukiwania kombinezonu zimowego i ciepłej czapki. O ile z kombinezonem nie było większych problemów - w końcu od czego jest Allegro, to z czapką się zawzięłam. Każda jedna kosztowała ponad 40zł (przypominam, że mówimy o zwykłej czapce dla niemowlaka!). Już myślałam, że przegram tę nierówną walkę, kiedy na eBayu znalazłam ofertę angielskiej mamy sprzedającej czapeczkę i rękawiczki (Mothercare) za symboliczne 0,99 funta. Alleluja! Za dychę z przesyłką zdobyłam firmową ciepłą i jak się okazało nie używaną czapeczkę z rękawiczkami. Czyli jednak da się :)

wtorek, 29 grudnia 2009

Biustonosze - luksus pięknych piersi

Na temat biustonoszy nie będę się rozpisywać ponieważ dziewczyny z Lobby robią to lepiej. Dla zainteresowanych tematem zamieszczam parę ciekawych linków stanikowych:
Stanikomania wraz z notką o stanikach dla karmiących
Brafitting czyli dobieranie stanika
Hot Milk - kiedyś sobie kupię ;P

Jestem w ciąży! I co dalej?...

No i udało się. Fasolka jest na miejscu, serduszko bije, mdłości są, a za chwilę będzie brzuszek :-) Ileż to pięknych ciążowych ubrań sobie wymarzyłam! Bluzeczki, tuniczki, spodnie, spódniczki... Ach, jak miało być pięknie! Do czasu. Do czasu szoku związanego z cenami tych cudeniek. Bluzki odpuściłam natychmiast (po stówce od sztuki to dla mnie ciut za dużo). Pozostałam przy swoich normalnych bluzkach plus tzw. pas ciążowy (pasek materiału zszyty w kółko dostępny za 7zł od sztuki na Allegro lub taniej*). Gorszą sprawą okazały się spodnie, bo w zwykłych nie da rady, przynajmniej ja nie dałam. Tutaj przyszły z pomocą koleżanki. "Pozyskałam" z dobroci serca 3 pary ciążówek, które wystarczyły mi praktycznie na całą ciążę. Sama dokupiłam na Allegro parę leginsów ciążowych za 22zł z przesyłką oraz ostatnio parę superowych ogrodniczek z lumpeksu (35zł).
Taki zestaw wystarczył mi na całą ciążę i zapewnił mnóstwo komplementów ze strony otoczenia. :)
Żeby nie było, jest jedna rzecz, w którą zainwestowałam więcej. Pończochy uciskowe. Końcówka ciąży wiąże się z tzw. zbieraniem wody, czyli puchnięciem różnych części ciała w tym nóg. Pończochy nie dopuszczają do takiego obrzęku, a także powodują ogólnie lepsze samopoczucie, bo krew nie zbiera się w nogach (skoro nie zbiera się w nogach to więcej idzie do mózgu i nie jest się ospałym). Pończochy kupuje się w sklepach rehabilitacyjnych, kosztują około 50zł za parę - mój największy wydatek ubraniowy w ciąży ;)

Ubraniowe triki przydatne w ciąży:
- Noszenie dopasowanych bluzek - z jednej strony wyszczupla, z drugiej podkreśla rosnącą "piłeczkę",
- j.w. dodając bolerko lub krótki sweterek - nadaje mody wygląd, wyszczupla i podkreśla brzuszek,
- noszenie dobrze dobranego biustonosza - unosi rosnący biust, przez co nie wygląda się jak "dojna krowa" czyli ociężale
- gdyby biust zrobił się naprawdę ogromny (jak u mnie) i zaczął "wyskakiwać" z co głębszych dekoltów można użyć pasa ciążowego jak bluzki-tuby pod ten dekolt
- jeżeli chcesz mieć jedne spodnie na całą ciążę polecam najtańsze dresy z Decathlonu - takie z wywijanym pasem. Za 35zł wygoda i luz.


* Jak samodzielnie wykonać pas ciążowy za mniej niż 7zł:
1) Idziemy do najtańszego lumpeksu w mieście w najtańszy dzień (lumpeksy mają dni tanie i drogie!)
2) Przeglądamy wieszak/kosz z koszulkami na ramiączka i T-shirtami wybierając takie, które się ładnie rozciągają (ale są przyległe do ciała, mogą być na oko za małe!)
3) W domu odcinamy nożyczkami górę bluzeczki, tak w linii "od pachy do pachy"
4) Cieszymy się nowym pasem ciążowym, który właśnie powstał :-)
5) Staramy się pamiętać, żeby taki pas nosić postrzępioną strona do góry, czyli żeby część nie obrębiona była schowana pod bluzką! ;)))

NPR - tanio i dobrze

Testy owulacyjne są super jest jednak coś, co działa lepiej i (jak w naszym wypadku) szybciej. NPR - Naturalne Planowanie Rodziny, czyli sposoby na rozpoznanie płodności praktycznie bez kosztów.
Na początku parę słów o tym, czym NPR NIE jest.
NIE jest to:
- kalendarzyk małżeński
- wyliczanki pani z przychodni planowania rodziny.
NPR to czysto naukowo udowodnione metody obserwacji płodności mające nawet 100% skuteczności.
Osobiście zdecydowałam się na metodę prof. Roetzera opartą na codziennych pomiarach temperatury ciała oraz obserwacjach śluzu. Podstawowe informacje (jak mierzyć, gdzie, na co zwracać uwagę) znalazłam w necie, zainwestowałam w dobry termometr elektroniczny (10zł) i zaczęłam obserwacje. Już pierwszym cyklu okazało się, że nasze starania nie mogą być skuteczne, bo testy owulacyjne pokazują nie ten dzień!!! (stracone 25zł) W następnym cyklu skorygowaliśmy nasze poczynania i cóż... Ten cykl trwa do dziś, a jego efektem jest mały chłopczyk w moim brzuchu :-)
Informacje przydatne dla starających się:
Co nieco o NPR
Portal 28.dni - miejsce spotkań takich, jak ja
Jak wspomóc swoją płodność

Chcę być mamą...

Wszystko zaczęło się od tego, że uznaliśmy że to JUŻ i że możemy zacząć się starać o potomka. W swym optymizmie myślałam, że to raz dwa trzy i po sprawie. Nic bardziej błędnego. "Zrobienie" sobie dziecka po trzydziestce to większa filozofia ale i większe możliwości (zwłaszcza finansowe). Zaczęło się od poszukiwań testów owulacyjnych. Tak, tak istnieją specjalne paseczki, które po obsikaniu mówią nam, czy to dobry dzień na poczęcie, czy może się jeszcze wstrzymać =D
Takie testy można kupić w aptece. Ich ceny oscylują od 20 do 90zł za 5 pasków (5 pasków starcza na jeden cykl starań, czyli na miesiąc). Licząc średni czas starań - 4 miesiące, wychodziło ciut przydużo. Od czego jednak jest internet ;)
Na Allegro podobne testy można kupić za 1,20zł za sztukę. Kupując od ręki 20, mieścimy się w kwocie 25zł za 4-miesięczne monitorowanie cyklu. Przeważnie sprzedawca takich testów ma w swojej ofercie testy ciążowe - również za około 1,20zł/szt, więc można zamówić wszystko hurtem mieszcząc się w kwocie 40zł z przesyłką - taką opcję wybrałam i prawie się sprawdziła. Dlaczego prawie? O tym w następnej notce...