niedziela, 27 stycznia 2013

Pielęgnacja dziecka - wersja minimum czyli jak ogarnąć atopową skórę młodzieży


Problemy skórne wnieśliśmy do puli genetycznej naszego syna niejako za obopólną zgodą. Ja sprzedałam mu wrażliwość i tendencję do egzem, tatuś atopowe zapalenie skóry.  Na początku nie było nawet bardzo źle. Po narodzinach wystarczało smarowanie dłoni i stóp czymś tłustym, jak masło shea, czy olejek ze słodkich migdałów*. Niestety gładka skórka noworodka wkrótce obsypała się krosteczkami i skończyło się rumakowanie – coś trzeba było wymyślić. Próbowaliśmy kilku rzeczy, o których nawet nie chce mi się pisać, bo nie przyniosły żadnej korzyści, dlatego napiszę jedynie o tym, co u nas odniosło skutek:

  1. Kąpiele w krochmalu. Serio serio. Krostki zaczęły znikać już po pierwszej kąpieli! Plusem takiej procedury jest jej taniość, minusem potrzeba codziennego gotowania „kisielku”. W naszym wypadku z pomocą przyszła prababcia, która zobowiązała się do codziennego przygotowania krochmalu. Na wanienkę wody wlewałam około pół szklanki średnio gęstego stuffu ;)
    Gotowanie krochmalu dla opornych:
    • wlej pół szklanki wody do małego garczka – zagotuj
    • w ¼ szklanki zimnej wody rozmieszaj łyżeczkę mąki ziemniaczanej (w każdym spożywczym za grosze)
    • wlej zimną mieszankę do gotującej wody, zamieszaj, chwilę pogotuj
    • to, co wyszło wlej czem prędzej do wanienki i rozmieszaj (jak glut będzie za gęsty – np. jak postoi godzinkę, to nie uda się go rozpuścić w kąpieli
  2. Naturalne oleje: oliwa z oliwek i olej ze słodkich migdałów. To moje dwa ulubione smarowidła dla młodego. Jak stosować? Na mokrą skórę tuż po kąpieli - wycieranie na końcu. Oliwę z oliwek pozyskuję z kuchni, olej ze słodkich migdałów kupuję w sklepach typu Mazidła, czy Naturalne Piękno lub w wersji „taniocha” w postaci oliwki Baby Dream lub Hipp (nie jest to czysty olejek migdałowy, ale u nas się sprawdza).  
  3.  Mix powyższych metod w wersji „wszystko na odwrót” – dla turbo leniwych. Tak, ta kombinacja to mój wynalazek J Do kąpieli zamiast krochmalu dolewałam mały kieliszek oliwy z oliwek, a po wytarciu młodego zasypywałam w całości mąką ziemniaczaną. Tą wersję praktykowaliśmy kilka miesięcy, żeby zapobiec nawrotom krostek.
Tymi sposobami panowaliśmy nad skórą dziecka przez pierwsze półtora roku. W drugim roku życia niestety problemy wznowiły się. Sucha wysypka (wg lekarza AZS) obsypała całe nogi i ramiona młodego, w dodatku zrobiła się swędząco-boląca, więc trzeba było SZYBKO coś wymyślić. Nadal czułam niechęć do aptecznych kosmetyków, aczkolwiek zostaliśmy wybrani do testów balsamu Eucerin Omega , więc na ten czas odłożyłam na bok swoje przekonania tylko po to, żeby nabrać pewności, iż wydawanie grubych pieniędzy na tego typu produkty z całą pewnością jest bez sensu. Co  w zamian?
W zamian sporządziłam kosmetyki własnej roboty o prostym składzie zainspirowane doświadczeniami Czarownicującej i Czarszki.

Czarownicująca o myciu alergika: klik  i klik
Czarszka i balsam w kostce: klik
 
Jak to działa u nas?
Do kąpieli dodaję młodemu garść płatków owsianych zawiniętych w kawałek pieluszki. W czasie kąpieli używam tego zawiniątka zamiast gąbki – nie dodaję już żadnych dodatkowych myjadeł. Jedynie podczas mycia głowy posiłkuję się odrobiną szamponu bez SLS. Uwaga, młody nie kąpie się codziennie. Mam wrażenie, że rezygnacja z częstego moczenia wychodzi mu na dobre, choć to pewnie kwestia indywidualna.

Po kąpieli, ale przed wycieraniem smaruję go oliwką j.w. Po wysuszeniu poprawiam nogi i ramiona balsamem w kostce i tyle. Tą kostkę stosujemy zresztą również na twarz i usta, a także u dorosłych na kolana i łokcie. Jak dla mnie to super produkt.


Generalnie jak myślę o pielęgnacji tak młodej skóry, staram się skupić raczej na tym, czego unikać, a nie czym smarować. Znów sprawdza się zasada „im mniej, tym lepiej” i „czytaj składy”. Zwłaszcza czytanie składów jest szalenie ważne w przypadku problematycznej skóry.
A wy jak sobie radzicie z problemami skórnymi swoich pociech?

*Z założenia jestem przeciwnikiem stosowania kremów, czy jakichkolwiek innych gotowych preparatów od pierwszych dni życia dziecka. Uważam, ze jeżeli jest taka możliwość, nie należy używać nic. Niestety moje przekonania sobie, a życie sobie ;)