Problemy skórne wnieśliśmy do puli genetycznej naszego syna
niejako za obopólną zgodą. Ja sprzedałam mu wrażliwość i tendencję do egzem,
tatuś atopowe zapalenie skóry. Na
początku nie było nawet bardzo źle. Po narodzinach wystarczało smarowanie dłoni
i stóp czymś tłustym, jak masło shea, czy olejek ze słodkich migdałów*.
Niestety gładka skórka noworodka wkrótce obsypała się krosteczkami i skończyło
się rumakowanie – coś trzeba było wymyślić. Próbowaliśmy kilku rzeczy, o
których nawet nie chce mi się pisać, bo nie przyniosły żadnej korzyści, dlatego
napiszę jedynie o tym, co u nas odniosło skutek:
- Kąpiele w krochmalu. Serio serio. Krostki
zaczęły znikać już po pierwszej kąpieli! Plusem takiej procedury jest jej
taniość, minusem potrzeba codziennego gotowania „kisielku”. W naszym wypadku z
pomocą przyszła prababcia, która zobowiązała się do codziennego przygotowania
krochmalu. Na wanienkę wody wlewałam około pół szklanki średnio gęstego stuffu
;)
Gotowanie krochmalu dla opornych:- wlej pół szklanki wody do małego garczka – zagotuj
- w ¼ szklanki zimnej wody rozmieszaj łyżeczkę mąki ziemniaczanej (w każdym spożywczym za grosze)
- wlej zimną mieszankę do gotującej wody, zamieszaj, chwilę pogotuj
- to, co wyszło wlej czem prędzej do wanienki i rozmieszaj (jak glut będzie za gęsty – np. jak postoi godzinkę, to nie uda się go rozpuścić w kąpieli
- Naturalne oleje: oliwa z oliwek i olej ze słodkich migdałów. To moje dwa ulubione smarowidła dla młodego. Jak stosować? Na mokrą skórę tuż po kąpieli - wycieranie na końcu. Oliwę z oliwek pozyskuję z kuchni, olej ze słodkich migdałów kupuję w sklepach typu Mazidła, czy Naturalne Piękno lub w wersji „taniocha” w postaci oliwki Baby Dream lub Hipp (nie jest to czysty olejek migdałowy, ale u nas się sprawdza).
- Mix powyższych metod w wersji „wszystko na odwrót” – dla turbo leniwych. Tak, ta kombinacja to mój wynalazek J Do kąpieli zamiast krochmalu dolewałam mały kieliszek oliwy z oliwek, a po wytarciu młodego zasypywałam w całości mąką ziemniaczaną. Tą wersję praktykowaliśmy kilka miesięcy, żeby zapobiec nawrotom krostek.
Tymi sposobami panowaliśmy nad
skórą dziecka przez pierwsze półtora roku. W drugim roku życia niestety
problemy wznowiły się. Sucha wysypka (wg lekarza AZS) obsypała całe nogi i
ramiona młodego, w dodatku zrobiła się swędząco-boląca, więc trzeba było SZYBKO
coś wymyślić. Nadal czułam niechęć do
aptecznych kosmetyków, aczkolwiek zostaliśmy wybrani do testów balsamu Eucerin
Omega , więc na ten czas odłożyłam na bok swoje przekonania tylko po to, żeby
nabrać pewności, iż wydawanie grubych pieniędzy na tego typu produkty z całą
pewnością jest bez sensu. Co w zamian?
W zamian sporządziłam kosmetyki
własnej roboty o prostym składzie zainspirowane doświadczeniami Czarownicującej
i Czarszki.
Czarszka i balsam w kostce: klik
Jak to działa u nas?
Do kąpieli
dodaję młodemu garść płatków owsianych zawiniętych w kawałek pieluszki. W
czasie kąpieli używam tego zawiniątka zamiast gąbki – nie dodaję już żadnych
dodatkowych myjadeł. Jedynie podczas mycia głowy posiłkuję się odrobiną
szamponu bez SLS. Uwaga, młody nie kąpie się codziennie. Mam wrażenie, że rezygnacja
z częstego moczenia wychodzi mu na dobre, choć to pewnie kwestia indywidualna.
Po kąpieli, ale przed wycieraniem
smaruję go oliwką j.w. Po wysuszeniu poprawiam nogi i
ramiona balsamem w kostce i tyle. Tą kostkę stosujemy zresztą również na twarz
i usta, a także u dorosłych na kolana i łokcie. Jak dla mnie to super produkt.
Generalnie jak myślę o pielęgnacji tak młodej skóry, staram
się skupić raczej na tym, czego unikać, a nie czym smarować. Znów sprawdza się
zasada „im mniej, tym lepiej” i „czytaj składy”. Zwłaszcza czytanie składów
jest szalenie ważne w przypadku problematycznej skóry.
A wy jak sobie radzicie z problemami skórnymi swoich pociech?
*Z założenia jestem przeciwnikiem stosowania kremów, czy
jakichkolwiek innych gotowych preparatów od pierwszych dni życia dziecka.
Uważam, ze jeżeli jest taka możliwość, nie należy używać nic. Niestety moje
przekonania sobie, a życie sobie ;)
Podobno genialne są gluty z siemienia lnianego. Chcialabym na sobie sprobowac (azs, egzemy), ale wanny brak. Wyprobuje patent z platkami w pieluszce, dzieki!
OdpowiedzUsuńJa mlodego płuczę w wodzie z olejkiem, u nas kokos. Dzieki temu obywa sie bez smarowania. Wlosy myjemy woda, chyba ze mu olejuję, wtedy odżywką alterry lub mydłem marsylskim.
Niepranie dziecka (i siebie, jak się uda) codziennie pomaga BARDZO.
Fajny post, dzięki.
Musze wyprobowac gluta :P Do oleju kokosowego tez sie mocno przymierzam (do pielegnacji, jak i do jedzenia). Pewnie mlody smakowicie pachnie po takiej kapieli ;)
UsuńDziękuję, dawno nie zaglądałam, a teraz bardzo przydadzą nam się rady, bo mamy problem z sucha skórą na zgięciach stópek i dłoni, przy uszach. Natłuszczam, kąpię w krochmalu - na razie się nie pogarsza, choć tyle dobrze. Zacznę jeszcze oliwkować na wilgotno :-)Pewnie problem tkwi też w diecie, a tu już trudniej o ścisły rygor...
OdpowiedzUsuńNa te suchości świetnie sprawdza się balsam w kostce. U nas uratował dłonie babci po świątecznych przygotowaniach.
UsuńStosuje kremy własnej produkcji skład zawsze lekko zmieniam ale składniki głownie są te same: hydrolat różany, olej arganowy, gliceryna, lanolina, masło Shea, masło kokosowe, olej z orzechów włoskich, d-panthenol, mocznik, witamina E i C (plus guma ksantonowa, SLP i MGS). Zaś przeciwsłoneczniestosuje olej z nasion malin.
OdpowiedzUsuńA masło shea i olej kokosowy nie zapychają? Ja nie mam odwagi.
UsuńWitaminę C za to używam tylko w serum. Co robisz, żeby przetrwała w kremie?
Witaminę C dodaję w ostatniej fazie robienia kremu (nomen omen) fazie C, gdy mieszanka ostygnie. Nie jest ona (tj witamina) aż tak nietrwała jak nam się wydaje (Jako przykład można podać, że dżemy smażone 3 razy i przechowywane rok, nadal są wartościowym źródłem kwasu askorbinowego, mimo tego że ani wysoka temperatura, ani czas witamince nie służą.) Oczywiście jej zawartość z czasem spada, ale my zużywamy krem w około 2 tygodnie. Co może pomóc? -Przechowywanie w lodówce, dodanie witaminy E lub łyżeczki do kawy kupnego kremu w ramach konserwantu.
OdpowiedzUsuńMy od początku borykamy się z AZS, ale mamy maści robione,zalecone przez lekarza.kąpiemy Kingę raz w tygodniu, co 2 dzień myjemy całe ciałko.Co dzień tylko pupa,stópki i buźka oczywiście
OdpowiedzUsuńChyba przecholowałam z rodzajami kosmetyków;/ Dziś próbuje po raz pierwszy do kąpania siemię lniane, a później wysmaruję młodego olejem kokosowym:) Zobaczymy co będzie
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!!!
Usuń